wtorek, 17 stycznia 2017

wtorki



Wtorki to dni na tęsknotę. Nie wiem dlaczego tak się złożyło, że akurat w ten dzień tak bardzo daje o sobie znać. Ale wtorkowe wieczory sprawiają, że serce jakoś rwie mi się do Ciebie, a głowa wypełnia się myślami, których tam nie powinno być.
We wtorkowe wieczory przychodzą wątpliwości i strachy, a wszystko wydaje się trudniejsze, niż jest naprawdę. Bardziej kruche.
We wtorkowe wieczory króluje niepewność, herbata stygnie szybciej i jakoś trudniej wziąć oddech, bo płuca ściska dziwny ból a łzy płyną do oczu, chociaż tak bardzo chciałabym zapomnieć już, co to znaczy płakać.
We wtorkowe wieczory budzą się we mnie rzeczy, o których istnieniu nie miałam pojęcia.
Chcialabym myśleć o tych wszystkich dobrych rzeczach, które czekają by się uśmiechać, szczerze i z całego serca. Tylko, że dziś się nie da.
Nie da się, bo we wtorkowe wieczory czuję się tak, jakby wszystko to, co mam, podobne było do motyla - takiego co mieni sie nieskonczonoscia barw i iloscia trzepotan skrzydelkami stojac w miejscu. Ale co z tego, skoro jest taki delikatny, kruchy. Co z tego, że jest taki piękny, jeśli tak łatwo złamać jego skrzydła, strzepnąć kolorowy puch - zniszczyć.
I takie zdaje mi się być to, co jest między nami.
Może właśnie w tym jest czar tego wszystkiego. Może taka niepewność sprawia, że każda chwila z Tobą jest bardziej ekscytująca, niezwykła. Może dlatego czuję tyle przytłaczających emocji, takich, jakich jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czuć. Nie wiem tego. Wiem tylko, że we wtorkowe wieczory jesteśmy jak ten motyl i jak płomień świecy, tańczący niepewnie na wietrze.
I dlatego w te nieszczęsne wtorkowe wieczory tęsknię, tęsknię jak szalona. Bo kiedy jesteś obok mnie, to to wszystko ucicha i już się nie boję, nieważne jak banalnie to brzmi. Po prostu wtedy wiem wszystko to, czego dziś nie jestem pewna.

— Wish you were here.