czwartek, 6 lipca 2017


Przez przypadek zorientowalam sie, że dokładnie dziś mija 10lat jak odebrałam swój dyplom - jej, ale ten czas ucieka.

Kiedyś:
*matura - dałabym wszystko, żeby zdać! 😭
*sesja - OMG 😵
*obrona - nie zdam, nie zdam, zdam, muszę zdać! 🤓
Dziś:
* liceum i studia to pikuś, teraz to życie - i niech moc będzie ze mna!


Wszystko jest piękne, nawet na pewno, jeśli się ma te dwadzieścia parę lat. Wtedy są złudzenia i miłość - i wszystko jest do zdobycia, bo właśnie ma się te głupie dwadzieścia lat. A potem przychodzi życie twarde, bezlitosne, obedrze człowieka do naga z tych złudzeń - i wtedy nic nie zostaje z tych dwudziestu lat i z tej wiosny, z tego lata, i z tej miłości... Z początku człowiek cierpi, szuka jeszcze swoich złudzeń, potem przestaje cierpieć, tyje, sam sobie pluje w mordę, śmieje się z tego, co było w nim kiedyś najlepsze. Śmieje się, śpiewa głupie piosenki i boi się przyznać, że miał kiedyś dwadzieścia lat i tą wiosnę.
A potem już nie ma żadnych marzeń, to już niepotrzebne, tylko tak - z dnia na dzień.